Kolejny, już właściwie ostatni dzień mamy luźny. Wybieramy się więc na cały dzień do Antalyi. Krążymy po uliczkach starego miasta, porcie, bazarze i wszelkich atrakcjach dla turystów. Trochę niedostępnych ruin i zaprosiny na herbatę do handlarzy dywanami. Najpierw namolni, koniecznie chcą znaleźć wspólnych znajomych na Śląsku. Jednak po pewnym czasie dogadujemy się, że nie jesteśmy klientami i... zaczyna się inna rozmowa. Przyjaźni, życzliwi, zaprosili do stołu na herbatę i słodycze. Miły odpoczynek.
Panie znalazły koraliki... mogłyby przy tym koszu spędzić pół dnia...
Zaliczam pierwszą w tym roku kąpiel morską. Noooooo, Karaiby to nie były, ale cóż ;)